Pierwsze na co zwracasz uwagę to ogromna ilość skór przerożnych zwierząt porozkładanych na ziemi, zaś na ścianach tu i ówdzie porozwieszane barwnie wyszywane materiały.
Z lewej strony widzisz kominek, w ktorym niemal zawsze plonie chociaz drobny ogień i zapas drewna, zaś przed nim porozrzucane miękkie skóry, jakby czekające aż ktoś położy się i odpocznie. z boku stoi jeden fotel, robiący wrażenie masywnego i przytulnego dzięki roziweszonej na nim owczej wełnie. Obok stoi nieduży stoliczek, na nim pelno wisiorków, kartek, map oraz zozrzucone w ogromnym bałaganie krajki, wstążki,igły, nici i strzępy materiałów czekające na wyszywanie.
Nad kominkiem wisi oprawiony w ramkę niczym obrazek dębowy liśc wykonany z cienkiego brązu ułożony na zielonym suknie. Prawdopodobnie najważniejsza rzecz należąca do własicielki pokoju.
Naprzeciw drzwi spore okno z witrażem, pod nim otwierana ława na której można usiąść i patrzeć na rozpościerajacy sie na zewnatrz widok. Obok stoi komoda, a na niej kilka niedbale ulozonych nozy, rzezbionych sztyletow, i nieduze lusterko i swiece.
Prawa ściana zajęta jest przez spore łóżko, u którego nóg znajduje sie duża drewniana skrzynia. Na ścianie wisi rzeźbiony łuk, prawdopodobnie jedynie ozdoba, w przeciwności do kilku łuków rożnych wielkośći poukładanych gdzieniegdzie przy scianach. Obok łóżka stoliczek, na nim palące się kilka świec i książki.
*Drobna elfka siedzi na fotelu przy kominku patrząc w ogien. Słysząc skrzypienie otwieranych drzwi odwraca się w Twoją stronę. *
- witam
*Mówi i uśmiecha sie do Ciebie*
Ostatnio edytowany przez Muarthan (2006-09-30 16:40:28)
Offline
*Wszedł do komnaty.*
- Witaj Muarthan, widzę iż już się urządziłaś.
*Rozjerzał się po pokoju.*
- Musze przyznać, iż ciekawy wystrój, teraz już wiem co było w tych tobołkach co korytarzem ciągałaś.
*Uśmiechnał się.*
Offline
*Po spacerze weszla do swojej komnaty, dorzuciła do ognia, rozsiadła sie wygodnie na fotelu i skrzetnie zaczęła cos notować na kartce.. cieplo z kominka przyjemnie grzało nogi, zaś owcza wełna z forela otuliła ją niemal tak wybornie jak ramiona kochanka.
Po kilkudziesieciu minutach zamyśliła się patrząc w płomienie, zaś chwilę potem ręka osunęła sie z oparcia a kartka i pióro upadły na ziemię...zasnęła... w objęciach z owczej wełny*
Offline