New member
*Cichy chichot pośród dnia wzbił się w powietrze... Iskry lecieć poczęły- azali jeszcze stał, jeszcze nie ruszył się... Chchot narastał, jak i goręcej, coraz goręcej poczęło się robić...*
- Czyżem jam Wam tak strasznym się wydaję, iż nikt na mnie nie powstanie? Nikt? Tylko ustawiacie się, rzędami... myszy przed kotem... Czaić się staracie? Któżem ruszy- temu nagroda... Mój oddech czeka, iżby kto podszedł... mam ja jeszcze wiele do pokazania...
- Ogień? Ogień strzałami? A głupiś Wy głupiś... Ogień strzałami chcą przeszyć!
*Słowami tymi zakończył ichni monolog, na tym poprzestał.
Ileż któż zrozumiał? Czyżem nikt nie zrozumiał? Mości Państwo, do ataku... Bo przegram zakład- któż wygra w tym pojedynku*
*Jakżem pionek postawiony, w tymż momencie demon ruszył ku kobietom i mężczyznom... Brońcie się, aj brońcie... Któż wyjdzie żyw, któż zjawą..?*
Offline
*W tymż momecie cichy, zagłuszony głosik poczęły słyszeć czujne uszy kompaniji... Któż się oddzywa, któż coś tam szepce?
Tuba, przypasana do Tanisurana, dygotać poczęła. Nagle, otworzył się jej spód, skąd spadła na ziemię nikłych rozmarów jaszczureczka.*
- Cóż z Wami! Ino na mnie nie liczcie, jam w tej postaci walczyć nie będę... pozostaję, schowam się jak ta wspomniana sekundy temu mysz... Mogę tylko dopowiedzieć- jechałam już tą trasą... Miecz się stopi na dłuższą metę, ze strzał tylko pochodnie zrobicie... Pomyślcie, jak pokonać prawie ognistego golema? Magia tylko się liczy, tylko magia!
*Wypowiedziało stworzonko cienutkim głosikiem... Zupełna przemiana, nawet charakteru podobnego do prawdziwej postaci nie miało... Wskoczyło za krzak, wiedziało cóż zaraz dziać się zacznie... Iskry w lewo i prawo, golem nachodzi...*
- Jak nie będą sobie rady dawać będę musieć się przemienić... Proszę, ruszcie sami zanim będziemy w opłakanej sytacji... Któż tak walczyć umie, iż tylko stanie w obronnej pozycji? Jeżli stnanę w szranki z nim, przez wiele dni będę chorować- potem Wam nie pomogę, nie podpowiem.. a i chorego wieźć jest ciężej! Mamy półdemona, mamy nekromantę... i ja postaram się zaatakować- z tej postaci małą ma siła, lecz zawsze wsparcie...
- Dwie wojowniczki... Może zwróćcie na siebie jego uwagę, może tak damy radę?
*Więcej wypowiedzieć nie zdążyła... demon zbyt blisko był... krzaki się spaliły, już za czym schować się nie miała*
- Ruszajmy wreścież!
Offline
-Zwrócić jego uwagę...*Pomyślała* Dobra.
Hey!!! Ty pusta ognista głowo!! Kupo palącego się gówna, tu jestem!! *Krzyczała do golema i poczęła go okrążać, aby zwrócił na nią uwagę i tym samym dała czas innym na działanie*
Offline
*Widząc poczynania Lady Mabh rzuciła się przeciwnym kierunku* Odwróćmy jego uwagę jeszcze bardziej. *Pomyślała* -Tyyy! Płonąca pokrako! Tutaj! *Wszasnęła, uskakując w bok* Działajcie moi drodzy, bo długo nie przetrwamy *przemknęło jej przez myśl.*
Offline
*Zza spalonego krzaczka jaszczureczka machała małymi łapkami. Próbowała cokolwiek uformować ale zamiast tego czegokolwiek wychodziły same falbanki*
-Ach, cóż to ma być!! *skupiła się jeszcze bardziej*- Psia krew niech pochłonie to wcielenie.. no może lepiej nie... *powoli wykonywała jakieś gesty*
-Aj nie wychodzi! Ach tam, cóż to kogo obchodzi. Jak mogę mówić, to czemu nie śpiewać...
*Tym razem, bez przygrywania na instrumencie, zaczęła powolną pieśń... Mimo, że wypowiedziana cieniutkim, wysokim sopranikiem, trafiała do demona. Choć nie oddziaływała do końca tak, jakby gad tego chciał...*
Offline
New member
Demon z początku zaczął atakować Mabh... Już niemal do niej doszedł i muskał swymi płomieniami, dziewczę otarło się o włos od poparzeń... Lekko zaczerwieniona skóra- ot wszystko, cóż kreatura zdążyła począć, nim z drugiej jego strony nie stanęła Gayla. Gniewny odwrót w drugą stronę.. Powolne uniesienie czegoś, co służyło za oczy... Zdenerwowanie zdradzało słabości... Stwór zamachnął się "ręką" by dosięgnąć czegoś natarczywego- sparzył tylko wodze.*
- Cóż zrobicie, nic żeście nie uczynili... śmieszne człowieki, śmieszne... Któreż z was jest mi straszne... Parodią tego nazwać nie mogę... Zaraz zmiotę, uprzątnę wyrzutki... Jeszcze przezywać mnię śmią! Każli wam kto tedy podążać? Sami mnię wybraliście!
*Z pełną furią chciał dotknąć którejkolwiek z kobiet... Te jednak, grzesznikami w zwinności były... Zrazu prawie jedną dotknął, azali tylko poparzył ichnią dłoń. Wtem, gdzieś z boku wolna melodia poczęła docierać... Lekko przewrócił głową. Jeszcze bardziej się szarpnął w bezsilności, gdyż to kołysanka była. Poczuł się jednak jedynie bardziej powolnym, trochę mniej skupionym- przez co i słabszym. Lecz większych efektów widać nie było.*
Offline
*W ten czas Psychus, zdjąłwszy tarczę obarczoną godłem Antuhrium, smoczym łbem ziejącym ogniem na tle pentagramu począł sypać doń piach.*
- Przeto woda lepsza by była, lecz cóż szkodzi spróbować.. psia mać..
*Garściami nasypywał piach by zapełnić tarczę imitującą w tej chwili misę, nie głęboką przeto dużej powierzchni pojemnik ów był.*
- Jeszcze pare garści.. Jeszcze troszke..
*Patrzył na słabnącego demona*
- Słabnij, słabnij, śpij poczwaro, będą twe jęzory w ziemi jęczęć dusząc się..
*Gdy tarcza była pełna piachu, pociągnął ją delikatnie, nie ruszyła, szarpnął wszak piach począł się usypywać z niej.*
- Magia, jeno siłacze mi tu trza co by mi pomógł.. *warknął*
- Hejże pomoż kto !
*Spojrzał na towarzyszy po czym skierował wzrok ku jaszczurce.*
- Aj nuć ma droga tą pieśń niechże poczwara padnie na ziemię..
Offline
*gdy wszyscy działali, on gorączkowo myślał i mruczał coś do siebie, starąjac przypomnieć sobie cokolwiek o ognistych demonach i ognistych golemach, jakie są ich magiczne wady*
- Tak... myśl... myśl... ogniste potwory... tak.. Psychus ma rację... woda, dużo wody.... Nie! Magia Wody!
*Zastanowił się chwilę układając dłonie i posmutniał nieco, nekromanci nigdy nie są w stanie wykorzystać całej mocy czaru, nie mają odpowiednich błogosławieństw*
- Niech ktoś mi pomoże wzmocnić ten przeklęty Czar Wody, albo niech równolegle rzuca Czar Ziemi... może chociaż grzmot wywołamy i ostudzimy nieco jego ogniste zapały...
*skupiając się zamknął oczy i próbował skoncentrowac magię w doniach i równocześnie starał się pewnie stać na ziemi i czuć ją dokładnie pod nogami*
Offline
New member
*I stało się. Pomysł doskonały... Postać z hadesu, ledwo rozumując cóż się dzieje, dawała się zasypywać piaskiem niesionym przez trzy postacie. Magia wody praktycznie dogasiła resztki energii zakopanej już wówczas w ziemi.
[u]*- Tak oto pokonali pierwszą przeszkodę. I cóż? Nagroda mi się należy! Ja na nich stawiałem!!*
*- A gdzieżby, stary capie! Toż to oszustwo było, przebiegłe małe <głos zmęł jakieś słowo>! Nic Ci nie dam!*
*- Cóż mówisz! Umowa była, Teraz moja kolej mieszać im koleje... Teraz JA tą postacią przywodzić będę!!*[u]
Cóż... każdy słyszy własne myśli. Jakież słowa Wam do uszu wpadają? Gotowyście poznać ich sens?
Nikt nie rozumie przesłania... Ach, nie martwcie się, jeszcze nadejdzie czas, to zrozumiecie... Tylko nie za późno!*
Offline
*Patrząc na unoszące się opary dogaszanego ognia z ciała bestyji, otarł pot z czoła, wysypał resztki piachu z tarczy po czym nałożył ją na plecy.*
- Nie było tak strasznie.. *zaczął się śmiać*
- Ruszajmy dalej, niebo ku zmierzchu się zbliża a nocą licho nie śpi...
Offline
*wychodząc z transu nie zwracał uwagi na towarzyszy, siadł na ziemi i chwilę dochodząc do siebie i do całkowitego braku watłej many, powiedział*
- No to chyba już po wszystkim.. *powiedział wolno i cicho* jeżeli chodzi o tego ognistego..
*przypomniał sobie coś bardzo ważnego i szybko wstał*
- Chyba, nie macie mi za złe, że tak wolno mi idzie z przypominaniem sobie tych wszystkich formułek.. ale jak już jest po wszystkim, przypomniało mi się jeszcze coś..
*wyjął swój miecz i podszedł do truchła potwora, rozcinając jego ciało na wysokosci klatki piersiowej, po rozcieciu uklęknał przed nim i podwinął rekawy.. zaczął grzebać w zielono czerwonej mazi*
- Serce golema *krzyknął do towarzyszy, jednocześnie odwracając głowę od nieludzkiego smrodu wydobywającego się z wnetrza pomiotu*
- Nie pamietam po co ono jest... ksiąg magicznych nie wziąłem.. ale jest bezcenne dla niektórych magów, więc przydać się może..
*wydobywszy coś na kształt małego gąsiorka z winem w kolorze skóry chochlika owinął to coś... w chuste i schował do torby podróżnej*
Offline
*Poparzyła na dogorywające ścierwo, nad którym pochyla się Tanisuran*
- No pewnie, a co. Pogrzeb sobie w nim... *Mruczała do siebie*
-Proponuję ruszyć dalej, bo ten smród staje się nie do zniesienia.
Offline