Visenna - 2007-01-12 00:31:50

*Zaraz za mostem panował wielki bałagan. Visenna poznosiła masę niepotrzebnych rzeczy, dokonywała selekcji na świeżym powietrzu, co się przyda do wyprawy, co nie... Dość długo zastanawiała się, co zabrać dla drużyny... Jak po chwili się okazało, nie bardzo była w stanie cokolwiek wymyślić nie mając pojęcia, ile osób weźmie w tym udział. Usiadła więc na największej skrzynce, lekko załamana wszystkim, co jej nagle spadło na barki... Z drugiej strony, była zadowolona ze swojej roli- lubiła wyzwania. Jednak miała wyczuwalne lekki ruch w żołądku, przeczucie co do wyprawy... *
Oj, wesoło będzie, wesoło... *Mruknęła*
Na transparent, który "jakimś przypadkiem" znalazł się wśród chaosu, panującym tam przyczepiła jeszcze jedną kartkę, z informacją: *

Wszystkich zainteresowanych wyprawą łupieską na południe kontynentu proszę o przeczytanie KARTKI NA PLACU!


*by upewnić się, że wszyscy takową przeczytają.

Visenna - 2007-01-12 11:44:24

Hm... widziałam już trzy osoby mijające mnie w drodze do zamczyska i spowrotem... bez żadnej odpowiedzi. Ani  że się nie podjemą, ani że się podejmą.... Czy to tchórzostwo, czy zero inicjatywy czy brak wyobraźni- ach, brak słów, brak słów... *mruczała do siebie*

Alvar - 2007-01-12 14:15:30

*ALvar zrzucil ze swoich barkow pokaznych rozmiarow pakunki i cicho sapiac jal sie rozgladac po okolicy*

- To mi wyglada na wieksza wyprawe, czy abym nie zapomnial niczego.

*Zaczal przetrzasac swoje tobolki oceniajac wprawnym okiem ich zawartosc*

- tarcza raz, zbroja raz, helm...hmm gdzie ten helm.

*Szybkim ruchem wyrzucli na ziemie zawartosc najwiekszego worka z ktorego natychmiast wyturlaly sie pokaznych rozmiarow pekate butle najprzedniejszego alkoholu z zamkowych piwnic.*

-O! jest i helm - wymamrotla.
-No to ja jestem gotowy do drogi na dobre i na zle.


*Odkorkowal omszala butelke i pociagnal ogromny lyk pitnego miodu. Oblizujac ustal rozgladal sie wyczekujaco za kolejnymi uczestnikami wyprawy*

Visenna - 2007-01-12 16:10:12

-Pozwoliłam sobie rzucić okiem na Twoje tobołki... i polecam wziąźć jeszcze jakieś dobre futro. Naprawdę, pewna jestem, że się przyda. I wysokie buty, najlepiej z niebieskiego smoka- powinny grzać.

Tsu Jin - 2007-01-12 18:59:23

*Zmierzajac w strone zwodzonego mostu zamczyska z daleka ujrzał Visennę przebierajaca w stercie najróżniejszych przedmiotów. Z dala pomachał jej ręka i ponaglił rumaka by spotkac sie nia jak najszybciej. Bedac przy niej szybko zeskoczył z konia i ukłonił sie przyjacióce*
- Witaj Pani Visenno *śmiejac sie przy tym zawadiacko*
*zorientowawszy sie z zamiarach nagłej i ciezkiej wyprawy, rzekł*
- W takim wypadku pędze do zamczyska, szybko przeczytać co i jak sie szykuje, chwile jeno zabawie w swojej komnacie niezbednych rzeczy poszukujac i wracam czem prędzej...

Gayla - 2007-01-13 01:33:40

*Podeszła do Visenny, usmiechnęła się wesoło i rzekła*
-Witaj Pani. Doszły mnie słuchy, że wyprawa się szykuje. Może więc przyda się pomoc uzdrowicielki. Zwłaszcza na statku, gdzie dzielni woje kołysanie zdwoją napitkami szlechetnymi. *Mrugnęła okiem*
- A i w walce biegła jestem.
* Pobiegła w stronę zamku, myśląc po drodze o miksturach, jakie zabrać powinna w podróż.*
-Niebawem wrócę! *krzyknęła.

Visenna - 2007-01-13 04:51:09

*zatarła ręce z zadowolenia*
-Ach, aż się wyć chce z radości... a może zaraz to zrobię..? JEEEHuUuHaJEJ!! A jednak będzie wyprawa!!*podczas okrzyku odtańczyła coś wyglądające jak ruchy tygrysa w pogoni za jeleniem w połączeniu ze zwariowanymi ruchami Harpii podczas ataku*
-Alvarze, mógłbyś zerknąć na arenę treningową? Widzę, że wszystko pięknie układa Ci się, już nawet w dużej mierze jesteś spakowany... Tam ktoś na Ciebie czeka- co prawda nie kurtyzana, której się zapewne spodziewasz po tym zdaniu, jednakże pewien... fachowiec *mrugnęła do niego, dając do zrozumienia, że "coś tu jest nie tak z tą wypowiedzią"*
-Hm... Czekam z otwartymi rękoma na Was obu! Gaylo, nawet się nie spodziewałam, że mamy uzdrowicielkę w szeregach! To doskonale się składa! Bardzo, ale to naprawdę bardzo się przydasz! A że dobrym wojownikiem jesteś, to już słyszałam... Warto mieć uszy ze wszystkich stron świata *uśmiechnęła się do niej promiennie... choć ta pewnie już i tak tego nie widziała, tak szybko pędziła w stronę zamczyska*
-Paniczu Tsu Jinie- miałam nadzieję Cię tutaj zobaczyć! *uśmiechnęła się tak, że tylko oni we dwójkę rozumieli przesłanie i podtekst w tym... geście*

Visenna - 2007-01-15 22:44:34

*Zobaczyła, iż zaczyna się ściemniać. Idealna pora, na rozpoczęcie wyprawy... przynajmniej będzie miała czas odpowiedzieć na pytania gdyby co... Podczas dnia znów będzie musiała zmienić postać, ale tymczasem może spokojnie jechać całą noc.
Spakowała wszyskie manatki dla siebie, oraz osobno rzeczy potrzebne dla wszystkich razem. Ta druga torba wędrować będzie pomiędzy róznymi osobami.
Wsiadła na swego wierzchowca, rozluźniła wodze i ściągnęła pięty. Koń ruszył stępa. Powoli jechała, czekając aż reszta do niej dołączy.*

Głos Niebios - 2007-01-15 22:51:51

*W zamczysku zapłonęły wszystkie pochodnie. Znak, że wyjazd właśnie się zaczyna. Noc... Cisza. Słychać tylko jakieś ptaki wyśpiewujące sobie tylko znane słowa. W lesie koło zamku krąg postaci zostawił otwarte wrota do Galimoru. Niebezpieczny świat stał otworem... Gdzieś w okolicy kręciły się gobliny. Pojedyńcze jednostki nic nie robiły. Ktokolwiek do nich podjechał, był w stanie zabić je jednym ruchem miecza. Byle szybko, byle cicho...*

Lady Mabh - 2007-01-15 22:58:04

*Zauważyła, że konia Visenny nie ma już w stajni*
- Psia krew... Znowu się spóźniam
*W tempie ekspresowym osiodłała swego wierzchowca, przytroczyła tobołki i wskoczyła na siodło. Szybko ruszyła za oddalającą się drowką. Gdy w końcu do niej dołączyła powiedziała : *
- Witam. Jak dobrze, że zdążyłam zanim wyruszyliście.

Visenna - 2007-01-16 01:46:29

- Och nie martw się *uśmiechnęła się do niej* Ja powolutku jadę, ale tak naprawdę jeszcze czekam, aż wszyscy się dołączą. Przecież jak widzisz, na razie jesteśmy tylko we dwie. Chodź, przejrzyjmy sobie w międzyczasie okolicę. Tylko nie zbyt daleko od traktu, by reszta nas bez problemu zauważyła!

Tsu Jin - 2007-01-16 17:57:27

*szybko wsiadł na konia, poprawił ekwipunek i ruszył w ślad za Visenną, po drodze mijajac strażnika bramy pozdrowił go ręką*

Gayla - 2007-01-16 19:23:51

*Dosiadła swojego wierzchowca i kłusem ruszyła w stronę traktu. Kawałek dalej dostrzegła grupkę jeźdźców. Popędziła odrobinę konia i dogoniła drużynę*
- Witajcie moi drodzy. Przygoda czeka!

Visenna - 2007-01-16 21:22:48

-Cóż... To już jest nas kilku. Wróciłam na chwilę do fortecy spytać Alvara, Wierka i Mastrangela czy jadą z nami.  Wkrótce powinnam się dowiedzieć, jak z nimi sytuacja wygląda i natychmiast ruszamy galopem. Mortyshja prawdopodobnie dogoni nas gdy już będziemy na miejscu, stwierdziła, że ma jeszcze kilka spraw do zakończenia. Ale będzie to za dłuższy czas, więc będziemy musieli nieraz wysyłać jej gołębia.

Psychus - 2007-01-17 16:24:15

*Wszedł do stajni i dosiadłego swego wierzchowca.*
- Gońmy ich stary druhu..
*Po czym kon ruszył z kopyta w pogoni za resztą*

Visenna - 2007-01-17 21:17:34

*Przybiegł do niej ostatni z giermków, coś poszeptał jej na ucho po czym odbiegł w kierunku zamku. Zaś ona sama zatrzymała swego konia, zsiadła, przywiązała konia do drzewa a następnie usiadła na trawie.*
- Mam już wszystkie potrzebne wiadomości. To ostatnia przystań przed dalszą podróżą, wyjaśniam co i jak.
Sytuacja wygląda następująco: jedziemy w składzie Tsu Jin, Gayla, Lady Mabh, Psychus i ja. Wierek przeżywa kryzys i nie może się z nami wybrać, Alvara gonią w akademii magii z egzaminami. Nie wiem co się dzieje z Mastrangelo, ale raczej do nas nie dołączy. Mortyshja prawdopodobnie dołączy do nas później.
Tak więc, na razie, pozostajemy w piątkę.
Jak chodzi o trasę... mapa jest w moim plecaku, zawsze gdy chcecie możecie zajrzeć :).
Teraz kierujemy się w kierunku rzeki. Rzeką przewiezie nas mój przyjaciel, w zamian musimy mu pomóc w razie kłopotów... ach, taki drobny szczegół... śpimy w jednej-ale dużej- kajucie.
- Jakieś pytania, czy ruszamy dalej? *rzuciła okiem na kompanów*

Tsu Jin - 2007-01-17 21:35:44

*Zsiadł z konia i usiadł na trawie obok Visenny. Słuchajac jej słów powoli nabijał fajkę*
- Mimo, iż niedaleko oddaliliśmy się od naszego zamczyska, prosiłbym Wszystkich już o zwiększenie czujności.. okolica ta ostatnio nie należy do najbezpieczniejszych w królestwie.. *powoli siny dym z fajki zaczą się rozchodzić nad zebranymi*
- Myśle, że mapa jest w dobrych rękach *mówił patrzac na Visenne* wszak Ty jesteś w naszym gronie specjalistką od ich odcyfrowywania..

Visenna - 2007-01-17 21:55:16

*Roześmiała się serdecznie*
-Ach, toż to zwykła mapa! Żadnych kryjówek ani nieścisłości. Gwoli chęci, każdy może ją oglądać!

Lady Mabh - 2007-01-18 01:07:22

- Proponuję ruszać dalej. Mamy niezły kawałek do pokonania, więc nie warto marnować czasu
* Mówiąc to poprawiła łuk przymocowany do siodła, sprawdziła czy strzały ławo wychodzą z kołczanu i spojrzała wyczekująca na resztę kompanów.*

Psychus - 2007-01-18 07:34:34

*Skinał głową na słowa Lady Mabh*
- Zgadzam się ruszajmy, nie ma na co czekać, póki słońce na niebie powinniśmy znacznie zbliżyć się ku rzece, po nocy niebezpiecznie podróżować.

Gayla - 2007-01-18 16:20:20

*Przytaknęła towarzyszom:*
- Zgadza się. Ruszajmy dalej, by przed nocą ujechać jak najdalej. *Poklepała po szyi swojego wierzchowca, sprawdziła, czy sakwy z miksturami dobrze umocowane.*

Psychus - 2007-01-18 17:55:11

*Uderzył piętami w boki konia po czym wolnym stepem ruszył przed się...*
- Jedziecie, czy czekacie aż noc nas zastanie, wszak i w świetle księżyca podróż może okazać się ciekawą..
*Spojrzał na towarzyszy zostających w tyle.*

Tsu Jin - 2007-01-18 19:26:56

*czyszcząc fajkę, starannie ja zawinął i schował do kieszeni, wskoczyl na wierzchowca i ruszył z wszystkimi*

Visenna - 2007-01-18 23:35:33

*Jako ostatnia wskoczyła w siodło... jednak coś ją niepokoiło. Zmrok właściwie już oplatał cały las, bo ruszyli w nocy... ale nie to dostraczyło jej powodów do zmartwień. Przez cały czas słyszała jakieś szmeranie lecz nie chciała o tym mówić reszcie- prędzej uznaliby ją za pijaną... bo to przecież szmery... w jej umyśle?
Co się dzieje?*

- YyyY *miała trudności ze skupieniem uwagi... wzrok, świadomość jakby same ciągnęły w inne miejsce... Ale przecież spadłaby z siodła...*
- Macie rację z czymś- warto dotrzeć do przystani przed wschodem słońca. Jestem drowem i nie mogę wyjść na słońce... A przecież tylko mnie zna kapitan, tylko przezemnie wejdziemy na pokład. Teraz musimy udać się bardziej na wschód *spojrzała na niebo, dojrzała konstelację Mike'a*
- To w tamtym kierunku.
*Nastąpiła chwila przerwy w jej monologu. Po 20 pacierzach stwierdziła*
- Wiecie, przyczepił mi się jakiś... co to jest? Chyba chochlik, tylko one są tak wredne... do konia. Podejrzewam, że jest ich tutaj kilka. Kto zna się na niebie? Niech ta osoba pojedzie z resztą, ja tutaj zostanę i rozprawię się z tą garstką. Jak ktoś chce, może mi pomóc, ale góra jedna osoba. Reszta niech jedzie! I najlepiej się nie obraca. *dziwnie dobitnie zabrzmiały jej słowa, widać że zależy jej, by więszkość faktycznie dalej jechała*

*Zawachała się, mocniej wczepiła stopy w strzemiona by się nie przekrzywić. Przed chwilą o mało nie wypadła. Obejrzała się, czy ktoś tego nie zauważył. Każdy na szczęście patrzył w swoją stronę.*
-Ech *westchnęła tylko cicho i jeszcze ciszej dodała* -cholerne migreny..? *ale sama wątpiła, czy to jest przyczyną*
*Zatrzymała konia, zeskoczyła z niego. Wyciągnęła miecz i zamierzyła się na chochlika... po czym o mało rękojeść broni nie wypadła jej z ręki. Spojrzała na swoją Damballę* -Y...ee..? *Jeszcze raz się zamierzyła, tym razem bez większych komplikacji trafiła złośliwca. Ten zapiszczał i zbiegło się kilka innych szkaradztw*
- No, mili Państwo? Ruszajcie! Niech jedna osoba ze mną na wszelki wypadek zostanie, wkrótce Was dogonimy.
- Ach.. nie zapomnijcie. Po drodze miniecie czerwoną linię. Wyjdzie tam demon. Na tę chwilę... no- razem może z nim wygracie. Ale postarajcie się jakoś go okrążyć. Może jedna osoba niech go o coś oskarży- jest bardzo wrażliwy na tego wypu rzeczy.. wyjątkowe jak na demona? Owszem!! Reszta niech przemknie, zabierze konia tamtego, a potem truchtem się połączcie i jedźcie dalej. Jakby była walka...Jakby była walka... myślę, że zdążymy dojechać.


ps. konstelacja Mike'a <<mam nadzieję, że nie jest to niepoprawne ale przecież założyciel całej gry to jak półbóg dla postaci... więc właśnie powstała jego konstelacja>>

Visenna - 2007-01-20 01:06:42

*rozejrzała się po kompanach*
-Dobrze, skoro tak jedźcie wszyscy. Przyłączę się do Was, gdy tylko taka możliwość mnie spotka. Weźcie, skoro tak, mego konia ze sobą. Ja i tak Was dopędzę.
*weszła nieopodal w zarośla*

Tsu Jin - 2007-01-20 08:12:28

*Wszedł do zarośli zaraz za Visenną i wyszedł z nich szybko. Jedynie to, co zmieniło się w nim to ubór. Widać było teraz na skórzanej kurtce drewnianą tube zawieszona przez ramię na grubym rzemieniu. Tuba owinietata była karmazynowym szalem. Przytroczył konia Visenny do swojego, powoli i dokładnie, głaszcząc go przy tym i szepcąc coś do ucha*
-Jedźmy zatem dalej szlakiem... szkoda dnia *zawołał do kompanów i wskoczył na swojego rumaka, ruszając z tępa*
-Jeżeli jechać będziemy równo, do rzeki dojedziemy dziś wieczorem *zaśmiał się do siebie* oczywiście z przerwą na posiłek. Visenna mówiła mi, ze po drodze zastaniemy starą chate leśnego druida Aneksamplotyna... za miłą rozmowe napewno nas czyms poczęstuje... nie koniecznie ziółkami *na wspomnienie jego kaczki w grzybach pomasował jeno brzuch i westchnął*

Głos Niebios - 2007-01-20 15:51:20

*Widno robić się zaczynało... Zjawy i mary nocy przechodziły... Aliż jeszcze dzień wędrówki do przystani. Trzeba przejechać, trzeba przeczekać.
Na przedzie stępem prowadził Tsu Jin... zamyślony, odpłynął gdzieś poza ziemię... Wnet przed oczyma pożoga rozsiewała plon zniszczenia.*


- Co wy tu? Kaj by tu? Jam przywołany, trakt mymi płomieniami pilnować będę. Nie przedostań się, żadny pomiocie śmiertelny, nie przedostań!!

*Demons...and Wizards gdzieś w umysłach grać Poor Mans' Crusade poczęło.
Czyżem? Któżesz u nas magiem? Siły z piekieł wyzionęły swego ducha na ziemię, zapadnij się, zgiń poczwaro w swych krańcach, w swych płomieniach! Ino z dala od nas! Wara, wara! Magu wielki, zatrząś swą ręką wielką, niechaj całyż świat się zatrzęsie, niechaj przepaść otworzy i wciągnie go w insze progi!*

Tsu Jin - 2007-01-21 02:56:06

*Raptownie wstrzymał konia. Patrząc w dal traktu przyglądał się chwile ognistemu demonowi który wyłaniał się z ziemi. Nastepnie zeskoczył z konia mocno go trzymając za uzde, chcąc uspokoić przestraszone zwierze*
- Stójcie! *krzyknął do kompanów* Zejdźcie z traktu i chodźcie za mną.. *poprowadził ich w bok, w kierunku załomu skalnego*
- Niedobrze, to coś.. ten ognisty demon.. słyszałem już o takich... niewiadomo skąd to paskudztwo wylazło ale innej rady nie ma jak walka... znalezienie innej drogi za dużo czsu by nam pochłoneło..
*Podrapał sie po głowie i zrobił kwaśną mine. Patrzył na towarzyszy*
- Maga nam potrzeba.. *spoglądał na twarze zebranych* obawiam się, że przy nim, sam nie dam rady skupić takiej ilości many...

Psychus - 2007-01-21 03:06:01

*Spojrzał na demona, popatrzył na towarzyszy.*
- Coż cicho żem siedział do tej chwili, czas by i o mnie śpiewano w pieśniach tejże wyprawy..
*Podniósł się lekko chwycił za rękojeść, spojrzał na towarzyszy.*
- Co się tak gapicie, sam rady mu nie dam..
*Czekał na chodź jeden ruch z ich strony świadczący o tym, iż będzie miał druha u boku w czasie walki.*
- Może i ogniem zionie, może i z ognia powstał, wszak i ogień ugasić się da...
*Rozjerzał się po okolicy..*
- Przydałaby się woda, sporo wody..

Gayla - 2007-01-21 18:32:23

*Zbliżyła się do Psychusa, popatrzyła w stronę demona*
- Fuuj, paskudztwo. *Mruknęła od nosem i rozejrzała się dokoła. Poprawiła kołczan na plecach.*

Lady Mabh - 2007-01-21 21:02:31

-Milusiński... Nie ma to jak ognisty demon...
*Powierciła się w siodle, poprawiła kołczan na plecach, chwyciła łuk, sprawdziła, czy topór łatwo zza pasa wychodzi.*

Głos Niebios - 2007-01-21 22:08:40

*Cichy chichot pośród dnia wzbił się w powietrze... Iskry lecieć poczęły- azali jeszcze stał, jeszcze nie ruszył się... Chchot narastał, jak i goręcej, coraz goręcej poczęło się robić...*
- Czyżem jam Wam tak strasznym się wydaję, iż nikt na mnie nie powstanie? Nikt? Tylko ustawiacie się, rzędami... myszy przed kotem... Czaić się staracie? Któżem ruszy- temu nagroda... Mój oddech czeka, iżby kto podszedł... mam ja jeszcze wiele do pokazania...
- Ogień? Ogień strzałami? A głupiś Wy głupiś... Ogień strzałami chcą przeszyć!
*Słowami tymi zakończył ichni monolog, na tym poprzestał.
Ileż któż zrozumiał? Czyżem nikt nie zrozumiał? Mości Państwo, do ataku... Bo przegram zakład- któż wygra w tym pojedynku*

*Jakżem pionek postawiony, w tymż momencie demon ruszył ku kobietom i mężczyznom... Brońcie się, aj brońcie... Któż wyjdzie żyw, któż zjawą..?*

Visenna - 2007-01-21 22:21:54

*W tymż momecie cichy, zagłuszony głosik poczęły słyszeć czujne uszy kompaniji... Któż się oddzywa, któż coś tam szepce?
Tuba, przypasana do Tanisurana, dygotać poczęła. Nagle, otworzył się jej spód, skąd spadła na ziemię nikłych rozmarów jaszczureczka.*

- Cóż z Wami! Ino na mnie nie liczcie, jam w tej postaci walczyć nie będę... pozostaję, schowam się jak ta wspomniana sekundy temu mysz... Mogę tylko dopowiedzieć- jechałam już tą trasą... Miecz się stopi na dłuższą metę, ze strzał tylko pochodnie zrobicie... Pomyślcie, jak pokonać prawie ognistego golema? Magia tylko się liczy, tylko magia!
*Wypowiedziało stworzonko cienutkim głosikiem... Zupełna przemiana, nawet charakteru podobnego do prawdziwej postaci nie miało... Wskoczyło za krzak, wiedziało cóż zaraz dziać się zacznie... Iskry w lewo i prawo, golem nachodzi...*
- Jak nie będą sobie rady dawać będę musieć się przemienić... Proszę, ruszcie sami zanim będziemy w opłakanej sytacji... Któż tak walczyć umie, iż tylko stanie w obronnej pozycji? Jeżli stnanę w szranki z nim, przez wiele dni będę chorować- potem Wam nie pomogę, nie podpowiem.. a i chorego wieźć jest ciężej! Mamy półdemona, mamy nekromantę... i ja postaram się zaatakować- z tej postaci małą ma siła, lecz zawsze wsparcie...
- Dwie wojowniczki... Może zwróćcie na siebie jego uwagę, może tak damy radę?
*Więcej wypowiedzieć nie zdążyła... demon zbyt blisko był... krzaki się spaliły, już za czym schować się nie miała*
- Ruszajmy wreścież!

Lady Mabh - 2007-01-22 12:30:22

-Zwrócić jego uwagę...*Pomyślała* Dobra.
Hey!!! Ty pusta ognista głowo!! Kupo palącego się gówna, tu jestem!! *Krzyczała do golema i poczęła go okrążać, aby zwrócił na nią uwagę i tym samym dała czas innym na działanie*

Gayla - 2007-01-22 19:22:38

*Widząc poczynania Lady Mabh rzuciła się przeciwnym kierunku* Odwróćmy jego uwagę jeszcze bardziej. *Pomyślała* -Tyyy! Płonąca pokrako! Tutaj! *Wszasnęła, uskakując w bok* Działajcie moi drodzy, bo długo nie przetrwamy *przemknęło jej przez myśl.*

Lady Mabh - 2007-01-22 21:06:06

-No pięknie. Widać, że ktoś się ruszył. Całkiem milusio *Mruczała do siebie jak to miała w zwyczaju gdy coś się działo* Heeyy, wielka chodząca miazgo. Spróbuj mnie złapać!!!

Visenna - 2007-01-22 22:14:27

*Zza spalonego krzaczka jaszczureczka machała małymi łapkami. Próbowała cokolwiek uformować ale zamiast tego czegokolwiek wychodziły same falbanki*
-Ach, cóż to ma być!! *skupiła się jeszcze bardziej*- Psia krew niech pochłonie to wcielenie.. no może lepiej nie... *powoli wykonywała jakieś gesty*
-Aj nie wychodzi! Ach tam, cóż to kogo obchodzi. Jak mogę mówić, to czemu nie śpiewać...
*Tym razem, bez przygrywania na instrumencie, zaczęła powolną pieśń... Mimo, że wypowiedziana cieniutkim, wysokim sopranikiem, trafiała do demona. Choć nie oddziaływała do końca tak, jakby gad tego chciał...*

Głos Niebios - 2007-01-22 22:24:41

Demon z początku zaczął atakować Mabh... Już niemal do niej doszedł i muskał swymi płomieniami, dziewczę otarło się o włos od poparzeń... Lekko zaczerwieniona skóra- ot wszystko, cóż kreatura zdążyła począć, nim z drugiej jego strony nie stanęła Gayla. Gniewny odwrót w drugą stronę.. Powolne uniesienie czegoś, co służyło za oczy... Zdenerwowanie zdradzało słabości... Stwór zamachnął się "ręką" by dosięgnąć czegoś natarczywego- sparzył tylko wodze.*
- Cóż zrobicie, nic żeście nie uczynili... śmieszne człowieki, śmieszne... Któreż z was jest mi straszne... Parodią tego nazwać nie mogę... Zaraz zmiotę, uprzątnę wyrzutki... Jeszcze przezywać mnię śmią! Każli wam kto tedy podążać? Sami mnię wybraliście!
*Z pełną furią chciał dotknąć którejkolwiek z kobiet... Te jednak, grzesznikami w zwinności były... Zrazu prawie jedną dotknął, azali tylko poparzył ichnią dłoń. Wtem, gdzieś z boku wolna melodia poczęła docierać... Lekko przewrócił głową. Jeszcze bardziej się szarpnął w bezsilności, gdyż to kołysanka była. Poczuł się jednak jedynie bardziej powolnym, trochę mniej skupionym- przez co i słabszym. Lecz większych efektów widać nie było.*

Psychus - 2007-01-23 01:19:00

*W ten czas Psychus, zdjąłwszy tarczę obarczoną godłem Antuhrium, smoczym łbem ziejącym ogniem na tle pentagramu począł sypać doń piach.*
- Przeto woda lepsza by była, lecz cóż szkodzi spróbować.. psia mać..
*Garściami nasypywał piach by zapełnić tarczę imitującą w tej chwili misę, nie głęboką przeto dużej powierzchni pojemnik ów był.*
- Jeszcze pare garści.. Jeszcze troszke..
*Patrzył na słabnącego demona*
- Słabnij, słabnij, śpij poczwaro, będą twe jęzory w ziemi jęczęć dusząc się..
*Gdy tarcza była pełna piachu, pociągnął ją delikatnie, nie ruszyła, szarpnął wszak piach począł się usypywać z niej.*
- Magia, jeno siłacze mi tu trza co by mi pomógł.. *warknął*
- Hejże pomoż kto !
*Spojrzał na towarzyszy po czym skierował wzrok ku jaszczurce.*
- Aj nuć ma droga tą pieśń niechże poczwara padnie na ziemię..

Tsu Jin - 2007-01-23 20:31:44

*gdy wszyscy działali, on gorączkowo myślał i mruczał coś do siebie, starąjac przypomnieć sobie cokolwiek o ognistych demonach i ognistych golemach, jakie są ich magiczne wady*
- Tak... myśl... myśl... ogniste potwory... tak.. Psychus ma rację... woda, dużo wody.... Nie! Magia Wody!
*Zastanowił się chwilę układając dłonie i posmutniał nieco, nekromanci nigdy nie są w stanie wykorzystać całej mocy czaru, nie mają odpowiednich błogosławieństw*
- Niech ktoś mi pomoże wzmocnić ten przeklęty Czar Wody, albo niech równolegle rzuca Czar Ziemi... może chociaż grzmot wywołamy i ostudzimy nieco jego ogniste zapały...
*skupiając się zamknął oczy i próbował skoncentrowac magię w doniach i równocześnie starał się pewnie stać na ziemi i czuć ją dokładnie pod nogami*

Głos Niebios - 2007-01-23 22:08:36

*I stało się. Pomysł doskonały... Postać z hadesu, ledwo rozumując cóż się dzieje, dawała się zasypywać piaskiem niesionym przez trzy postacie. Magia wody praktycznie dogasiła resztki energii zakopanej już wówczas w ziemi.


[u]*- Tak oto pokonali pierwszą przeszkodę. I cóż? Nagroda mi się należy! Ja na nich stawiałem!!*
*- A gdzieżby, stary capie! Toż to oszustwo było, przebiegłe małe <głos zmęł jakieś słowo>! Nic Ci nie dam!*
*- Cóż mówisz! Umowa była, Teraz moja kolej mieszać im koleje... Teraz JA tą postacią przywodzić będę!!*[u]


Cóż... każdy słyszy własne myśli. Jakież słowa Wam do uszu wpadają? Gotowyście poznać ich sens?
Nikt nie rozumie przesłania... Ach, nie martwcie się, jeszcze nadejdzie czas, to zrozumiecie... Tylko nie za późno!*

Psychus - 2007-01-24 01:52:11

*Patrząc na unoszące się opary dogaszanego ognia z ciała bestyji, otarł pot z czoła, wysypał resztki piachu z tarczy po czym nałożył ją na plecy.*
- Nie było tak strasznie.. *zaczął się śmiać*
- Ruszajmy dalej, niebo ku zmierzchu się zbliża a nocą licho nie śpi...

Gayla - 2007-01-24 17:46:55

*Popatrzyła na dogorywającego potwora, zwróciła się do towarzyszy*
- Zanim ruszymy dalej. Czy ktoś jest ranny? Jeśli tak to opatrzę... *Otworzyła sakwę, przeglądając mikstury.*

Tsu Jin - 2007-01-24 20:45:03

*wychodząc z transu nie zwracał uwagi na towarzyszy, siadł na ziemi i chwilę dochodząc do siebie i do całkowitego braku watłej many, powiedział*
- No to chyba już po wszystkim.. *powiedział wolno i cicho* jeżeli chodzi o tego ognistego..

*przypomniał sobie coś bardzo ważnego i szybko wstał*

- Chyba, nie macie mi za złe, że tak wolno mi idzie z przypominaniem sobie tych wszystkich formułek.. ale jak już jest po wszystkim, przypomniało mi się jeszcze coś..

*wyjął swój miecz i podszedł do truchła potwora, rozcinając jego ciało na wysokosci klatki piersiowej, po rozcieciu uklęknał przed nim i podwinął rekawy.. zaczął grzebać w zielono czerwonej mazi*

- Serce golema *krzyknął do towarzyszy, jednocześnie odwracając głowę od nieludzkiego smrodu wydobywającego się z wnetrza pomiotu*

- Nie pamietam po co ono jest... ksiąg magicznych nie wziąłem.. ale jest bezcenne dla niektórych magów, więc przydać się może..
*wydobywszy coś na kształt małego gąsiorka z winem w kolorze skóry chochlika owinął to coś... w chuste i schował do torby podróżnej*

Lady Mabh - 2007-01-25 13:25:45

*Poparzyła na dogorywające ścierwo, nad którym pochyla się Tanisuran*
- No pewnie, a co. Pogrzeb sobie w nim... *Mruczała do siebie*
-Proponuję ruszyć dalej, bo ten smród staje się nie do zniesienia.

Psychus - 2007-01-25 16:15:39

*Spojrzał na Tanisurana*
- Różne zainteresowania mają Ci nekromanci, ale by zagrzebywać się w padlinie.. tfuj..
*Skinał głową na słowa przyjaciółki*
- Ruszajmy, co będziem sterczeć nad potworem, jeszcze jakimś cudem wygrzebie sie.. ruszajmy..

Visenna - 2007-01-27 18:31:59

*Kłusem dotarli wreszcie do małego portu. Znajdowały się tam trzy statki*
- Cóż mości Państwo... Z góry zapowiadam, że będziemy płynąć największym kutrem. Oni będą mieli czas połowów, my mamy dbać o bezpieczeństwo podczas podróży. W zamian nas przewiozą... Nie chciałabym zbytnich problemów i spięć pomiędzy nami a kapitanem- on i tak jest... trudny do zniesienia, przepuszczajcie jego przyczepki koło ucha, bo będziemy musieli podróżować pieszo. Poczekajcie tutaj chwilę, idę z nim porozmawiać.
*Zniknęła na kilka obrotów klepsydry, po czym wróciła z wysokim, barczystym mężczyzną. Wyglądał zupełnie odpychająco, w dodatku bił od niego okropny fetor. Mogła to być postać z obrazka: jak wygląda marynarz... zapuszczony, z wielkim brzuchem wystającym z przykrótkawej koszuli, lekkim zarostem na większości okrągłej twarzy*
- Moi mili... oto Kapitan Mone *posłała wyraźne mrugnięcie... kapitan jak od okrętu... a to czym mieli płynąć, wielkością przekraczało rozmiary łodzi, jednakże okrętu bynajmniej nie przypominało... zresztą, na rzece...*
Będziemy płynąć na jego statku. W czasie naszej rozmowy mówił, że konie mamy zaprowadzić majtkom- a jest ich 4, więc na pewno na któregokolwiek traficie- oni wezmą je do specjalnego pomieszczenia. Sami zaś będziemy spać w jednym pomieszczeniu... Na szczęście wystarczająco dużym, byśmy nie czuli się niezręcznie.
*** Mone ***
- Wchodźcie na mój okręt! Wyglądacie na chuderlaków a macie mi go bronić. *phi* To wszystko przekracza pojęcie. Czegoś mi nagadała, dziewczyno? Miały być potężne jednostki a widzę same chodzące zwłoki! Dobrze, że chociaż się poruszają, może będą mieli siłę by odeprzeć atak pelikana *rubaszny śmiech*. Jednak zgodziłem się już wcześniej... ale w ten sposób anuluję już swój dług wdzięcznośći wobec ciebie *zwrócił się do Visenny i odszedł*

- *Yyyych*. Jak dobrze, że nie będziemy często się spotykać... *Próbowała udawać opanowaną ale, jak zwykle, po spotkaniu się z tym człowiekiem wszystkie nerwy jej drgały z irytacji*

Psychus - 2007-01-28 03:26:42

*Spojrzał na kapitana i burknął pod nosem*
- Niechże zczezne jeśli mego wierzchowca powierze psom owegoż człeka..
*Zsiadł z konia po czym nachylił się mu do ucha i szepnął pare słów, koń uniósł się na tylnych kończynach poczym pognał w kierunku z którego przybyli. Uśmiechnał się..*
- Cóż śpieszno mu najwyraźniej do przygód i pognał w ich poszukiwaniu... Cóż to za pelikan ? *spytał zaciekawiony.* Pakujmy się na tą rudere byle by tylko nie zatoneła... *spojrzał na łajbe i na kapitana..*

Visenna - 2007-01-28 15:04:35

*Nachyliła się w kierunku Psychusa i szepnęła*
- Co do tego śmiałabym mieć wątpliwości... to już jego trzeci "statek"... ale chyba każdy z nas umie pływać w razie potrzeby.
*Następnie powróciła do pionowej postawy i normalnym tonem rzekła*
- Jeżeli Twój koń nie dobiegnie w międzyczasie do naszego końcowego przystanku, nie będziesz miał później środku transportu.. a jeszcze kawałek będziemy musieli jechać po dopłnięciu do okolic źródła rzeki. Zresztą sam spójrz ma mapę *wyjęła zwitek z kieszeni, rozwinęła i podała*
- Aczkolwiek rozumiem słuszną obawę... choć jednego z majtków znam i jest naprawdę miły. Dawno już próbował się odłączyć ale musi mieć jakieś źródło finansowe i dlatego wciąż w tym "interesie" siedzi...

Gayla - 2007-01-28 18:33:53

Ufff *sapnęła na widok kapitana, wzdrygając się lekko*
- Visenno, poszukajmy Twojego znajomego majtka, bo naprawdę obawiam się o nasze wierzchowce... *Popatrzyła na łajbę z lekkim przerażeniem w oczach*
-A to pływa w ogóle?

Psychus - 2007-01-28 18:55:27

*Spojrzał w kierunku gdzie pognał wierzchowiec*
- O niego bym się nię martwił, martwi mnie raczej kąpiel w zimnej rzece..
*zachichotał*

Visenna - 2007-01-28 21:48:20

- Skoro tak mówisz wierzę- z tym, że nie o wierzchowca się martwiłam, tylko o Twój dojazd.
- Hej!! Gaderdy! Podejdź! *odczekała chwilę, a gdy pojawił się chłopak, bardzo licho ubrany, wcisnęła mu coś do ręki i wyszeptała do ucha. Głośniej zaś stwierdziła* Wiesz, jak mi zależy na bezpieczeństwie mego konia... podobnie mają moi towarzysze, którzy nie ścierpią utraty przyjaciela lub szybkiego środku transportu-w zależności od osoby. Dlatego zajmij się nimi Ty i nikt więcej... a jeżeli miałbyś jakieś problemy z innymi ludźmi, powiedz, że osobiście wykończę każdego, kto cokolwiek złego naszym wierzchowcom uczyni.
[i]*Podała mu wodze Naamah*[i/]
- A my... wchodzimy. Ciekawe, czy deski się pod nami zapadną czy uda się dojść do tej cudownej kajuty...

Lady Mabh - 2007-01-29 21:34:08

*Spojrzała z powątpiewaniem na majtka, po czym z oporem podała mu wodze swego wierzchwoca*
-Nienawidzę pływać... nienawidzę pływać... że też nie można tak lądem *pomruczała do siebie po czym ruszyła za Visenną.*

Psychus - 2007-01-30 01:02:58

*Wszedł na coś zwanego statkiem i siadł przy burcie, wyciągnał z pod płąszcza małe zawiniątko, pieczołowicie je rozłożył, po czym wyciągnał z drugiej strony płaszcza fajkę i nabił ją zawartością zawiniątka, następnie spowrotem je zawijając.*
- Cóż czeka nas długa droga, trzeba odpocząć..

Visenna - 2007-01-31 20:03:51

*Gdy wszyscy weszli na pokład, łajba powoli ruszyła w drogę. Obawy co do choroby morskiej się spełniły- chyba wszyscy średnio raz na dwadzieścia pacierzy szli "dokarmić" rybki. Pierwsze dwia świtania płynęło się parszywie, potem kompania zaczęła się przyzwyczajać do tych warunków.
I właśnie w tym czasie na horyzoncie pojawił się malutki, czarny punkcik... kapitan, patrząc przez lunetę, wypatrzył statek piracki... a obroną, oczywiście, musieliśmy się zająć my. Po ułynięciu chwili na niezbędne przygotowania- typu porwanie broni z kajuty oraz doprowadzeniu stanu umysłowego po grogu do względnego porządku- trzeba było przejść do ataku.*

- Zaczęły się strzały między statkami! Dalej, musimy coś robić! Atakujemy piratów? Może do nich trochę podpłyniemy i przeskoczymy na ich stronę? Raczej teraz nas nie zestrzelą, bo przecież jeszcze muszą ograbić statek... Cóż myślicie?

Lady Mabh - 2007-01-31 22:54:19

-Eee... Proponuję troszkę podpłynąć i zacząć szyć do nich z łuków. Tanisuran może im coś puścić - jakąś milusią kulkę ognia czy cuś ( możesz prawda? ), a jakby co to przejdzie się do obrony ręcznej.

Tsu Jin - 2007-01-31 23:38:41

*Czas mijał wolno. Podróże morskie w przeciwieństwie do lądowych nie były zbyt ciakawe. Monotonny i jednakowy widok. Jedynie chmury na niebie zmieniały swe położenie. Tu woda była krystalicznie czysta. Dostrzec można było pod powierzchnią, cudowny, koralowy las. Tysiące małych i kolorowych ryb*

*Morski zachód słońca jest najpiękniejszym widokiem jaki można sobie wyobrazić. Woda przybiera pomarańczowo złocistą barwę. *

*od niechcenia wstał i spojrzał na piratów*
- Nic tu moja siła nie pomoże *zamruczał zasepiony* na tak rozkołysanym statku, bez dosteou do ziemi, many nie zbiore... a jak wiecie mieczem jeszcze słabo władam...
*splunął za burte*
- Usiade i zaczekam... *skłonił sie ku medytacji* - jednaj jak nie daćie sobie rady z tymi parobkami *wyciągnął stary miecz z pochwy i położył przed sobą* jestem i czekam...
- Jednak bardziej sie przydam jak skupie więcej many...

Gayla - 2007-02-01 17:40:34

*Otrząsnęła się z lekkiego otępienia, spojrzała w kierunku statku. Uszykowała łuk.*
- Taak, spróbujmy najpierw z odległości strzałami pomęczyć ich trochę. A potem się obaczy...

Głos Niebios - 2007-02-01 18:13:36

*Nad morzem szybować poczęły strzały. Ileż ich było, nikt nie zliczy. Każdy skryba zdziwiłby się, stwierdziwszy, iż większość kieruje się ku piratom. Cóż za piraci, co nie atakują? Mit Statku Widma każdy zna... ale ten wygląda na zupełnie namacalny... Jednakże strzały jakoś go nie godzą! Ktokolwiek wypuści strzałę, po chwili słyszy cichutki plusk... jakby wpadła do wody nie zaś ugodziła któregoś z rabusiów.

Niebo zaczęło robić się ciemne.

Statek podpłynął. Zetknęły się kadłubami.
Kilkoro piratów przeskoczyło na kuterek. Tymczasem rzeka jakby zaczęła się zwężać...*


- Hajta! A niech mnie Posejdon weźmie ku sobie, jak tego statku nie obłupimy!! Przecie tu nikogo nie ma! Kilka osób z głupkowatym wyrazem twarzy i łukami w ręce... cóż? Grotem nas ugodzicie? *rubaszny śmiech*
Powodzenia życzę! Tymczasem my zajmiemy się kilkoma skrzyniami spod pokładu... *zbagatelizował grupkę, skinął tylko ręką na kilku swoich ludzi, by się nimi zajęli.*
- Mone! Jak ja uwielbiam waści pana spiżarnię *powiedział z ironicznie dworskim akcentem*, znów będzie co jeść! Krewetki... Hehehehe..

Psychus - 2007-02-02 06:30:05

*Jako, że łucznik z niego do niczego, wstał.. spojrzawszy na piratów rzekł*
- Stójcie! dziś jeno ryby będą miały sytą kolacyje ogryzając wasze kości..
*Chybocząc się na nogach z powodu dryfującej na wodzie łodzi wyciągnął miecz.*
- Który pierwszy chce spojrzeć Posejdonowi w oczy i rzec mu, że jego wody grabił?! No dalej parszywe trutnie!
*Zrobił krok do przodu oczekując ataku.*

Głos Niebios - 2007-02-02 09:15:14

*Kilku mężczyzn skierowało się do Gayli, Mabh i Psychusa. Ci rzucający się na kobiety uśmiechali się paskudnie poprzez szczerbate zęby, wiadomo na co mieli chrapkę... Trzech kierujących się na Psychusa przestało robić głupie miny, gdy zobaczyli jego broń. Po raz pierwszy skrzyżowali miecze.
Nikt jeszcze nie atakował Visenny i Tsu Jina, bo chcieli najpierw zająć się uzbrojonymi
Ale jednak strzały tak pięknie nie przelatywały przez statek jak się wydawało Gayli i Mabh- było widać 3 trupy na statku wroga. To musiało być jakieś złudzenie... Zaraz zaraz... złudzenie? Złudzenie? Mag? Mag na wodzie? Umiejący skupić manę?*

Visenna - 2007-02-02 09:21:22

*Po bacznym oglądaniu sytuacji delikatnie przesunęła się w stronę Tsu Jina.*
- Słuchaj... Tam chyba musi być jakiś mag... widzisz te strzały? Musisz coś z tym zrobić. Nie wiem jak, bo przecież nie masz tutaj many... A może... Tutaj rzeka się zwęża, my długo wcześniej wroga nie widzieliśmy. Jeżeli ten statek po prostu tutaj stoi i czeka na ofiary? Wtedy mag mógłby stać na brzegu i pomagać piratom. Może zerkniesz? A ja tymczasem pomogę reszcie. *I z tymi słowami podeszła pomiędzy Gaylę a Mabh... Jako, że widocznie kilku miało ochotę na zabawę, aż 7 atakowało je 2. Teraz będzie 7 na 3, więc raczej nie mają szansy wygrać.*

Gayla - 2007-02-02 17:30:43

- Co, do diabła!? *Zdziwiona spojrzała na swój łuk. Spojrzała na zbliżających się mężczyzn, wyciągnęła zza pasa sztylet* - A wy gdzie piekielne pokraki! *Wrzasnęła, dając dojść do głosu swej mniej szlachetnej części natury. Usunęła się lekko robiąc miejsce Visennie.

Psychus - 2007-02-04 04:39:13

*Rzucił się na zbliżających się szubrawców, zwalając jednego z nóg, szybkim ruchem ręki wbił ostrze miecza w cielsko drugiego, by momentalnie rękojeścią owej broni pozbawić przytomoności powalonego pirata.*
- Dwóch mniej.. 
*Spojrzał na trzeciego, który ruszył w jego stronę i stał już tuż nad jego głową szykując się do ataku, odskoczył w bok, zaskoczony pirat stracił równowagę i wypadł po za chyboczącą się łódkę wprost do wody.*
- Oferma.. *zaśmiał się* Kto następny ?! Dawać tu do mnie pirackie nasienie !? *Widząc, iż Mabh, Gayla i Visenna czoła większej sile stawić muszą, szybkim krokiem ruszył by im pomóc. Nie zastanawiając się chwilę rzucił się na pobliskich dwóch piratów, próbując wypchnąć ich za burte, nie patrząc, że sam może wylądować w wodzie.*

Lady Mabh - 2007-02-04 13:30:52

*Chwyciła topór i ruszyła w stronę nacierających piratów"
-No chodźcie wy psie krwie. Chodźcie posmakujcie mego topora.
Rzuciła się na najbliższego pirata zamachując się i uderzając w głowę. Impet ataku i siła z jaką cios był zadany sprawiły, że czaszka przeciwnika roztrzaskała się na małe kawałeczki.*

Visenna - 2007-02-06 12:45:05

*Właśnie próbowała zamachnąć się na pirata... gdy coś mocno uderzyło w burtę i cały statek się przekrzywił. Zwłoki zmasakrowane przez Psychusa wpadły do wody. *
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło... jednak oglądanie wnętrza ich czaszek nie było przyjemne *Mruknęła pod nosem*
*Odwróciła się w kierunku mężnie wojujących Gayli i Mabh... zostawiając napastnika za swoimi plecami. Ten oczywiście skorzystał z momentu nieuwagi i dostała w głowę. Kilka gwiazdek zaczęło wirooooować, tymczasem dziewczyna upadła na kolano. Po chwili wstała, ale już ktoś zdążył się rozprawić z rzezimieszkiem zza pleców. Nie to ją jednak przejmowało... Wyciągnęła rękę przed siebie, pokazała na burtę i zaczęła się śmiać...*

Burta płonęła.

*Przypomniała sobie o koniu... i już jej nie było w tym miejscu, pobiegła szukać Naamah*

Lady Mabh - 2007-02-09 00:38:56

-Na boską ich mać... LUDZIE PALI SIĘ!!!! *Zauważyła Visennę biegnącą przez pokład. Wyglądała jakby kogoś szukała.* -Psia ich jasna mać... Konie!!!!! *Krzyknęła i pobiegła za Visenną na wszelki wypadek gdyby potrzebowała chociażby drobnej pomocy przy koniach.*

Psychus - 2007-02-09 10:04:40

*Chwytając się burty udało mu się unikąć zanurzenia w lodowatej wodzie, wygrzebał się na pokład, spostrzegł Visenne i Mabh biegnącą w kierunku burty i kilku jeszcze piratów pozostających na nogach. Szybko chwycił za miecz i zręcznym rzutem trafił ostrzem w jednego plecy, na kolejnego biegł już z zaciśniętymi pięśćmi.. *

Visenna - 2007-02-09 15:39:40

*Razem z Mabh otwierały boksy dla koni...*
- Masz jakikolwiek pomysł, jak je stąd wynieść? Możemy je wyciągnąć na pokład, ale jak na ląd? Przecież one nie pływają... Mam pustkę w głowie! Nie mogę wpaść na żaden pomysł... rzeka, rzeka, rzeka... aaah!
- Myślisz, że Gayla i Psychus zauważyli nas i odcinają choć na tę chwilę drogę tym rzezimieszkom?
W dodatku dawno nie widziałam Tsu Jina... Może zasnął w pokoju albo coś złego mu się przydarzyło? Trzeba iść zerknąć gdzie on się podziewa!

Lady Mabh - 2007-02-09 22:12:43

-Tsu Jin raczej nie mógłby spać w takiej zadymie i hałasie. Przynajmniej ja bym nie mogła... Co do koni, to nie mam zielonego pojęcia... Ale, czy jesteś pewna, że konie nie pływają? Mi się wydaje, że chyba jednak tak. Jak je wyciągniemy na pokład to przestraszone zamieszaniem i ogniem same wskoczą do wody i popłyną na brzeg... Jeśli dadzą radę...
*Zastanowiła się jeszcze chwilkę. Nie znalazłwszy innego wyjścia poczęła wyprowadzać konie na pokład w nadziei, że ich instynkt doprowadzi je bezpiecznie na brzeg. W końcu to cholernie inteligentne stworzenia.*

Visenna - 2007-02-10 02:33:43

**** Zamykam wyprawę na czas... powiedzmy nieokreślony ****

Za dużo spraw się ponakładało. Ja mam maturę, nie mogę już dalej poprowadzić... Wbrew wszystkim wcześniejszym przewidywaniom, mój problem jest niczym wobec sytuacji innych. Ponieważ 3/5 uczestników nie są w stanie grać, odwołuję wyprawę. Wznowimy, gdy już wszystko będzie dobrze- musi być.

Lady Mabh - 2007-09-18 23:06:05

No to co z wyprawą? Będzie stać w miejscu, czy ruszamy dalej?? :)

Visenna - 2007-10-26 00:36:31

Biorąc pod uwagę frekwencję wchodzenia na forum poszczególnych osób... chyba mało sensowne. Nawet ja, mimo że kiedyś bywałam codziennie, teraz jestem pierwszy raz od... 3 miesięcy? Jeżeli umówimy się by dalej grać, musi się pojawić więcej osób niż Mabh i ja. Więc jak..? Ktoś jeszcze tam żyje..?

www.shinobi-rpg.pun.pl www.rodzinaiforum.pun.pl www.bleachfani.pun.pl www.ghostrider.pun.pl www.crazytao.pun.pl